Menu główne:
PRACA - pod tym hasłem zamieszczamy informacje z naszej dzialalności troszkę poza stricte wyprawowej, ale obracającej się w kręgu turystyki górskiej, przyrody, sportów terenowych, ekologii itp. Jako, że dzialamy w strukturach PTTK, bierzemy czynny udzial w wielu przedsięwzięciach Oddziału PTTK "Zagłębie Miedziowe". Imprezy plenerowe takie jak: zawody, konkursy, ogniska dla dzieci, młodzieży i dorosłych, cieszą się dużą popularnością lubińskiej społeczności i uznaniem lokalnych władz. W miarę swoich możliwości, w organizacji tych imprez pomagają nam ludzie z różnych szczebli władzy, począwszy od sołtysa, wójta, nadleśniczego i Straży Pożarnej, a skończywszy na staroście lubinskim.
Bierzemy udział w organizowaniu i prowadzeniu różnych tematycznie konkursów i zawodów międzyszkolnych. Na zdjęciu konkurs piosenki turystycznej i górskiej w MDK Lubin, w kategori szkół podstawowych i gimnazjów.
W corocznie organizowanych prze PTTK zawodach terenowych dla młodzieży szkolnej członkowie Klubu Problem egzaminują także ze znajomości i umiejętności udzielania pierwszej pomocy przedlekarskiej.
W Gorzycy pod Lubinem, z inicjatywy prezesa PTTK "Zagłębie Miedziowe" Mariana Hawrysza, corocznie organizowane jest Ognisko Papieskie ku czci i na pamiątkę Naszego Papierza - Jana Pawła II. Członkowie Klubu aktywnie włączają się w organizowanie tych jakże podniosłych spotkań.
"Bieg na orientację". te zawody terenowe cieszą się sporym zainteresowaniem młodzieży, gdyż obfitują w wiele ciekawych zadań. Poszukiwaniew skrzynek kontrolnych, sprawność w grach zręcznościowych i rozbijaniu namiotu, wiedza z zakresu turystyki i krajoznawstwa oraz przemierzanie ostępów leśnych, pól i szlaków, są motorem do zaktywizowania uczniów i zaszczepieniu w nich potrzeby wspólnej zabawy na świerzym powietrzu oraz zdrowej rywalizacji. Na zakończenie zwycięzcy dostają upominki, dyplomy i kiełbaski z ogniska.
Na foto: Bieg 22.X.2011r.
"Turniej Turystyczno - Krajoznawczy" 20.IV.2012. Strzelnica - Lubin.W turniejach tych drużyny uczniowskie muszą się wykazać wszechstronną wiedzą z dziedzin potrzebnych młodemu człowiekowi. Pod egidą Oddzialu PTTK Zagłębie Miedziowe i przy wydatnej pomocy Naszego Klubu, corocznie młodzi ludzie walczą o miano najlepszych, najmądrzejszych, najfajniejszych.
Bardzo często nasi członkowie występują z prelekcjami w szkołach, opowiadając o górskich trekkingach i wspinaczkach. Młodzież bardzo interesuje się sprzęciorem wyprawowym, począwszy od karabinków, lin i czekana, a skończywszy na cholernym palniku i śledziach do namiotu. Dominik Ziembowicz już okolo 20 razy miał spotkania z młodzieżą.
Od roku 2011 mamy juz swoją kapelę góralską "Jaśka spod lasa", która potrafiła już zagrać na Ognisku Papieskim "Barkę" i"Moje Wadowice". Jednak ze względów pogodowych, mających decydujący wpływ na instrumenty, zagraliśmy tylko w 2011 i 2012 roku.
Od czasu do czasu trzeba jednak popracować też dla siebie. Sierpień 2008 był dobrym momentem na wymianę części papy na dachu Stróżnickiej Chaty. Z Tadziem mordowaliśmy się z rolkami, lepikiem, papiakami i nowoczesnymi drabinami, które Tedi zmajstrował ze świercków rosnących na janowickich turniach. I po drabinkach śmigaliśmy bez asekuracji! To były dni prawdziwej współpracy i wspólnego wylewania wiader potu. Tak się umacniają przyjaźnie. Nie tylko na szczytach i w ścianach. Po robocie, wieczorową porą siadywaliśmy przed chałupą, uzupełniając gorliwie płyny ustrojowe i wentylowaliśmy płuca "czarnomorcami" z tutką zamiast filtra. Charoszeńkije cigarety.
12.X.2012r. Odznaczenia w Starostwie. Medale przyznane zostały przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa na wniosek Związku Sybiraków w Lubinie. Wśród uhonorowanych srebrnym medalem opiekuna miejsc i tworzenia pomników pamięci narodowej znaleźli się Lidia i Jan Augustynowie. Są autorami wstrząsającego filmu o miejscach zsyłki i martyrologii Polaków na Wschodzie oraz wystaw poświęconych temu tematowi. Oboje są wieloletnimi członkami Naszego Klubu. Gratulujemy.
"Co sobotę wsiądź na rower". Ta wspaniała impreza organizowana przez Oddzial PTTK aktywuje wszystkich, bez względu na wiek, do przemierzania okolic Lubina na stalowych rumakach. Naszych klubowiczów oczywiście nie może zabraknąć w peletonie. Często widuje się pedalujących: małżeństwo starych cyklistów Elżunię i Heniusia oraz Grażynkę, Mariana, Kacpra i Tadzia. Marian to człowiek o niezniszczalnym optymizmie i kondycji wyczynowego sportsmena. Poza prezesowaniem Oddzialowi "Zagłębie Miedziowe" wszędzie Go pełno. Skąd w Nim bierze się tyle niegasnącej energii? Chyba pije kozie mleko...
Góra Grzybowa k/Koźlic.To dosyć bogata karta naszej działalności społecznej. Ta nazwa, bardzo wielu dzieciom, młodzieży i dorosłym, od lat kojarzy się z mnogością wspanialych imprez, organizowanych przez Oddział PTTK "Zagłębie Miedziowe". Członkowie Klubu Górskiego PROBLEM od "zawsze" są współorganizatorami wejść na tą górę o wysokości 2170 dcm npm./w dcm lepiej brzmi, ha,ha/.
Można by utworzyć osobną, bardzo rozbudowaną stronę internetową poświęconą tylko Górze Grzybowej. Biegi, turnieje, zawody, konkursy, zimowe biwaki i po prostu spotkania integracyjne plasują tą "górę" w czołówce polskich gór "imprezowych". Poniżej obejrzyjcie tylko garsteczkę fotek z setek imprez organizowanych w tym miejscu.
IX.2008. Wejście na Górę dla dzieci niepełnosprawnych. Do tak odległego miejsca dzieciaczki podwieziono specjalnym busem. Na szczycie przywitał ich Grzybogór, pokazując swoje sztuczki, czym wyzwolił na buziach rzadko widziany uśmiech, co mnie osobiście bardzo wzruszyło. Opiekunki były bardzo wdzięczne za te chwile radości dzieci.
Po zejściu i zjechaniu na polanę, wszystkie dzieci otrzymały kiełbaski i napoje. Dzieci specjalnej troski są najwspanialszą widownią, gdyż reagują bardzo spontanicznie i szczerze na oglądane "przedstawienie".
"Zimowe Wejścia na Grzybową Górę" są nie lada atrakcją dla dzieci, mlodzieży i "starych". Do południa dzieci uczestniczą w różnych konkursach z nagrodami, jest gorąca zupa grzybowa, kiełbaski, napoje. Zapach z wojskowego kotła niesie się aż pod Lubin, a śmiech i radosne zabawy przyciągają ciekawską gawiedź.
Wieczorem starszyzna z pochodniami wspina się na szczyt, skąd po powrocie na pole biwakowe oddaje się przyziemnym rozkoszom. Nasi klubowi gitarzyści pomimo mrozu, zgrabialymi paluszkami wyczarowują turystyczne rytmy, a reszta uczestników śpiewa niezapomniane melodie rajdowe. Od kilku lat nasza Koleżanka Agatka przywosi własnoręcznie upieczony jabłecznik, którego zapachu i smaku nawet nie próbuję opisać. Boskości! Dla zaufanych i wtajemniczonych smakoszy, ma jeszcze "murzyna" w bagażniku. Dla takich chwil warto żyć i warto przyczołgać się do Koźlic w lutym.
Wejście na GG łączy się zawsze z trudnościami wręcz alpinistycznymi. Dzieci poznają abecadło sztuki wspinaczkowej, oswajają się z linami rozwieszonymi nad przepaściami, asekuracją. A biwakowicze urządzają obóz nr 1 przed nocnym atakiem na szczyt.
Na szczycie raz pojawia się Grzybogór, innym razem juhos z Murzasichlów, który przybył tu na gościnny, lubiński redyk.
Luty 2010. Gorąca upka grzybowa to najsmaczniejsze jedzonko na mrozie wśród lasów u podnóża Góry Grzybowej. Kacper pilnował ognia, czyli dokładał drew, precyzyjnie mieszał w garze, aby prawdziwki się nie przypalily i każdy dostał jednakowa porcję. Na sam widok tego zdjęcia dostaję ślinotoku. Po lewej niżej - obóz nr1, czyli bazowy.
W zawodach na lepienie śnieżnych zwierzątek zwyciężył zając wykonany przez drużynę Bożenki Duliasz, stale poświęcającej swój czas na imprezy turystyczne w terenie, bez względu na porę roku i pogodę. Prezes Oddzialu PTTK Marian Hawrysz wręczał puchary i dyplomy. Był też "tzw."zółwik" gratulacyjny.
Luty -2012. Fajnie, jak posypie śniegiem i wszędzie jest biało. Zwyczajowo, do południa zajmowaliśmy się dzieciarnią, wieczorem "młodymi inaczej". Buton okolicznościowy zaprojektował i wykonal nasz kolega klubowy Zbyszek ps. Halik, część artystyczną, czyli rymowanki dla obu grup wiekowych Crazy Henry, czyli piszący te słowa. Poniżej Grzybogór z najmądrzejszą i jednocześnie najlepszą słuchaczką zapamiętującą wiedzę o lesie.
A wieczorem wytrawni trekkerzy zdobywają szczyt. Było mroźno i wietrznie jak na Evereście. Ale ciepło zniczy i gorące serca ratowaly z opresji. W grupie szczytowej nie mogło zabraknąć takich wspanialych i wytrawnych alpinistów czy himalaistów jak Zbyniu i Gwidon.
Rodzinka Snowydów. ta brzydsza cześć /na foto poniżej/. To prawda, że od rodziców można się zarazić i wiele nauczyć. Father Krzysiu zaszczepił w synach Kacprze i Wawrzynie miłość do gór, wspinaczki i innych sportów ekstremalnych. Co prawda, w nocy było tylko -15 C, ale zawsze to jakis trening przed przwdziwą wyprawą. A ranek był cudowny. Wszyscy przeżyli.
foto poniżej - klubowicze: Kacper, Ela i Heniuś kilkakrotnie uczestniczyli w organizacji Mikołaja w szkołach podstawowych. Była muzyczka, tańce wokół ławek, opowieści Mikolaja, no i najważniejsze - prezenty, czyli wielkie torby z łakociami, ufundowanymi przez rodziców.
Podczas Festiwalu Rękodzieła 29-30.06.2013 nasi członkowie byli współorganizatorami kilku atrakcji dla dziatwy.
Kacper, jako zawodowiec "koniarski" prowadził hippoterapię. Trzymał mustanga mocno za uzdę, żeby ten rączy ogier nie zaklusował. Rodzinka Kacperka, oprócz górek, skałek i takich tam, ma chopla na punkcie koni. Jakby mogli, to na Giewont by na nich wjechali. Kamil Babiuch natomiast,zajmował się "przewozami" pod chmurami pomiędzy drzewami. Na fotce widać, że jego dzieciaczki od małego są oswajane z linami, karabinkami i całym tym żelastwem skałkowym. Póki co, "latają" w koronach drzew, oswajając się z wysokościami. Poza Lubinem nasze chłopaki orgsanizowali takie same rzeczy na festynie w Siedlcach. Cieszymy się, że "młodzież" w osobach Kacperka i Kamila ochoczo i aktywnie uczestniczy w przedsięwzięciach Klubu.
Ileż to razy występowaliśmy z prelekcjami na tematy górskie i podróżnicze? Dziesiątki. I znowuż nasza Ziemba kochana, czyli Dominik miał prelekcję o swojej wyprawie do Peru. Tym razem w Gimnazjum nr.10. Oprócz opowieści o wspinaczkach na kilka wspaniałych szczytów, sześciotysięczników Atacamy, opowiadał o egzotyce tamtych regionów. Przytargał ze sobą wielki wór pamiątek, z którymi młodzież nigdy nie miała bezpośredniego kontaktu. To, że każdy uczeń mógł eksponatu dotknąć, pokręcić młynkiem modlitewnym, przymierzyć zaczarowaną czapkę Inki i zadąć w róg pasterski było dla tej młodzieży wspaniałym przeżyciem. A Ziemba miał tą satysfakcję, że opowieści Jego wzbudzały niekłamaną ciekawość i zachwyt. Następny punkt dla PROBLEMU.
XII Wejście na Grzybową Górę - 21.09.2013r.
Ta impreza była szczególna, bo łączyła w sobie poza rajdem lasami lubińskimi jubileusz 40-lecia Nadlesnictwa Lubin. Z tego względu komandorem rajdu był leśniczy Norbert Wende a patronat objęli wespół: M.nieruchalski - nadlesniczy Nadlesnictwa Lubin oraz M. Hawrysz - prezes Zarządu Oddzialu PTTK. W rajdzie udział wzięły 10-osobowe grupy uczniów ze szkół podstawowych /ok.230osób/ pod opieką nauczycieli i rodziców.
poniżej: jedna z 7 grup zdobyła GG i ku swemu przerażeniu nadziała się na lekcję przyrody prowadzoną przez Grzybogóra, którą w tej chwili slyszycie. A była to podobno wolna sobota! Dzieki Bogu lekcja trwała tylko 4 minuty, była w formie rymowanej i podobno ciekawa. Pytania były...
Foto niżej: Pod namiotem dzieci otrzymywały testy do rozwiązania, przygotowane przez Nadleśnictwo. Grzybogór bezczelnie obejmuje komandora rajdu. Drugi z prawej /ten w żółtych bucikach.Skąd do pioruna On je wytrzasnął?/ to Kacperek z KG Problem, niezastąpiony współorganizator wszelakich szkolnych imprez plenerowych, organizowanych przez nasz Oddział PTTK. Na zdjęciu obok: wspaniałe plansze dydaktyczne ze zwierzętami lasów lubińskich. Niektóre fotki drapieżników przeraziły nawet samego Grzybogóra.
Na Zakończenie imprezy rozdano dyplomy. Była pełna kooperacja. Prezes PTTK wyczytywał nagrodzone zespoły, wręczał dyplom komandorowi z "Lasów", ten przekazywał nagrodę uczestnikom, a Grzybogór podawał grabulę. I tak szło to sprawnie, taśmowo, chłe, chłe.
Pośród różnych konkursów było też strzelanie z armatki gaśniczej do celu. Kolejka do "siknięcia" była jak za biletami na występ Dody. Nie mogło oczywiście zabraknąć ogniska i pieczonych kiełbasek, których zapach zwabiał okoliczne psy gospodarskie. Niektóre zrywały się z łańcuchów i ze ślinotokiem na pysku łasiły się o poczęstunek. A poszedł ty won...
4.04.2014. Ogólnopolski Młodzieżowy Turniej Turystyczno - Krajoznawczy. Stopień powiatowy.
W organizacji dyscyplin terenowych wzięło udział 5 członków Klubu.foto po prawej: Otwarcie Turnieju w SP10.
foto poniżej: Prezesi KG PROBLEM na stanowisku PPP.foto niżej po prawej: drużyny w akcji.
Foto niżej z lewej: Bożenka Duliasz jest wspanialym pedagogiem. Poza normalnymi, etatowymi zajęciami szkolnymi, zawsze udziela się na wszystkich imprezach terenowych, konkursach, olimpiadach i innych zajęciach pozalekcyjnych. Dzięki Niej, my, starzy klubowicze, możemy odświerzyć sobie wiedzę z podstawówki czy liceum. i o wielu rzeczach dowiadujemy się po raz pierwszy, chłe, chłe.
foto niżej z prawej: Jasiu Augustyn, stary treper i trapper, w swoim życiu zdarł dziesiątki namiotów, pałatek i wigwamów. Tylko on potrafi sprawiedliwie i profesjonalnie ocenić umiejętność rozbijania i zwijania tych nylonowych domków ze szpilkami, śledziami, pałąkami i odciągami. Teraz dominuje nylon, karbon, włókna silikonowe. Za moich młodzienczych czasów /lata 60-70/ to był brezent, linki konopne i stalowe śledzie. Maszty stanowiły dwa kije bambusowe ze skuwkami. I nikt nie myslał nawet o jakimś tropiku! I toto ważyyyło...a jak brezent namókł, to "D" blada.
Rok 2014 ogłoszony przez ZG PTTK rokiem "Międzypokoleniowej Sztafety Turystycznej" trwa. Działając w strukturach PTTK nie mogło nas zabraknąć także przy organizacji RAJDU PIESZEGO I ROWEROWEGO będącego częścia akcji "Łączymy pokolenia na turystycznych szlakach Polski". Odbył się on 20 września na terenach gminy Rudna. Udzial wzięło ponad 200 uczestników z kilku szkół. Na metę przybywali pieszo i na rowertach. Marian Hawrysz "od zawsze" jest inicjatorem wszystkich imprez turystycznych PTTK w Lubinie. Jako nieodrodni synowie i córki tej organizacji, mający do spłacenia nieustający dług wobec społeczności lokalnej na niwie turystycznej, członkowie Klubu Problem w osobach: Marian Hawrysz, Bożena Duljarz, Jan Augustyn i Henryk Olejniczak czynnie zajęli się przygotowaniem i przeprowadzeniem rajdu. Poniżej widzicie trzech klubowiczów i panią sołtys przepięknie położonej wśród lasów wsi Stara Rudna.
Bożenka Duljarz z synem prowadzili trasą leśną grupę uczniów i przybyli na metę w doskonałej kondycji, chociaż na trasie mieli pewne problemy. Wykonali najpiękniejsze bukiety kwiatowe z roślin zebranych na szlaku. A lasy pełne były grzybów.
Pani sołtys Starej Rudnej Danuta Smolna wykazała wspaniałe zrozumienie idei propagowania turystyki niesamowite podejście do sprawy. Osobiście z mężem uporządkowali teren zakończenia rajdu, przygotowali transparent powitalny rajdowiczów, umaili balonikami scenę. Poza tym Pani Danusia upiekła dwie blachy wspanialych ciast oraz przyniosła dużą skrzynię pysznych jabłek z własnego sadu.
Jasiu musiał bardzo pilnować, aby głodomory nie szarpały po dwa kawałki. Musialo dla wszystkich 200 rajdowiczów starczyć.
Potem było pieczenie kiełbasek. Jeden z ośmiolatków zapytał o sztućce. Wytłumaczyliśmy mu, że kiełaskę bierzesz w jedną rękę, pajdę chleba w drugą i wtryniasz. Potem rączki wycierasz w wilgotną trawkę i tak to w terenie się robi. Laluś wylizany...psia krew. Sztućców mu się zachciało. Może jeszcze porcelanowy talerzyk, co?
Na rajdzie zjawilo się czterech "dorosłych" harleyowców z Klubu motocyklowego w Rudnej, klubu liczącego 30 posiadaczy tych wspanialych maszyn. Motocykle budzily szalone zainteresowanie dziatwy. Każdy chciał dosiąść tego jednosladowego rumaka. Tak więc spotkaly się trzy grupy turystów: piesi, rowerzyści i motocykliści. I żadna z grup się nie wynosiła nad pozostałe. To się nazywa wzorcowa symbioza różnych sposobów podróżowania.
Kronikarską powinnością jest zrobić małe interview dla lokalnych przekaziorów. Napatoczył się wszędobylski Pan Prezes Klubu Problem, więc zgwałciłem Go kilkoma, bardzo trudnymi i podchwytliwymi pytaniami. Wił się, lawirował, coś uzasadniał, mocno gestykulował. Wyszedł jednak z krzyżowych pytań obronną ręką, dyplomatycznie zmieniając temat i zapraszając mnie do obejrzenia prac konkursowych na najpiękniejszy bukiet kwiatowy.
Jako zamiłowany florysta, Jasiu przedstawił mi prace rajdowiczów i wytłumaczył sposoby kompozycji kwiecia. A bukiety były naprawdę imponujące. I to zrobione przez dzieci ze szkół podstawowych. Szkoda, że są one tak nietrwałe.
Dzieci łaknąc wiedzy o topografii okolicy, tłumnie wyciągały ręce po mapę Lubina i okolic. A Panu Marianowi serducho waliło ze szczęścia, że młodzi ludzie tak pragną poznać swoją Ojczyznę. Jedni "walczyli" o mapki, inni piekli smakowite, ociekające tłuszczykiem kiełbaski i chlebuś. Jeszcze inni rozkoszowali się leżeniem na wspaniale pachnącej trawce i chichotaniu.
Foto poniżej z lewej: Wiedząc, że każdy człowiek pragnie od czasu do czasu otrzymywać dowody uznania, wręcz hołdu, zawsze składam "doziemną" czołobitność Prezesowi Oddziału PTTK. Należy Mu się to jak psu micha. I mnie jest jakoś tak lżej na sercu. W końcu pochodzę z chłopów pańszczyźnianych, biorąc pod uwagę kilka pokoleń wstecz. Zostaje w genach klękanie i zdejmowanie czapki przed jadącym powozem hrabią Lubomirskim czy innym Potockim. Tylko mam problemy ze wstawaniem z tak ekwilibrystycznej pozycji, chłe, chłe. Po prawej niżej: I w tak miłej, wesołej atmosferze, w przepięknej scenerii lasów rudniańskich rajd dobiegł końca. Dzieci pojechały podstawionymi autobusami do domu, a my, oldboye organizatorzy, mogliśmy po powrocie wreszcie siorbnąć zimnego piwka i przeanalizować jakże ze wszech miar udaną imprezę. A to wszystko dzięki pasji do pracy /wolontarystycznej !/ dla innych ludzi, zwłaszcza dzieci i młodzieży. W tym miejscu dziękuję Wszystkim, dzięki którym mogłem spędzić sobotę z pożytkiem dl bliźnich. Kopiaste Bóg Zapłać - jak mawial znajomy góral z Murzasichlów.
Do zobaczenia na Rajdzie Górników i Jubileuszu 45-lecia Klubu Problem. Już 3 października.
Nasz Klub, jak wiecie, prowadzi bardzo szeroką działalność na rzecz społeczności lubińskiej. Oprócz czysto sportowego trekkingu, wspinaczek, rajdów, złazów i spotkań turystycznych, staramy się także - w miarę swoich możliwości - służyć ludziom całkiem nam obcym, ale potrzebującym wyciągniętej do nich ręki. Właśnie 8 maja 2015 roku zorganizowaliśmy dla pacjentów hospicjum w Lubinie majowego grilla. Ponieważ Lila Augustyn i Ela Olejniczak są wieloletnimi wolontariuszkami w tej placówce, w rozmowach z chorymi dowiedziały się, że pragną oni bardzo uczestniczyć w grilowaniu. Ale byli zwątpieni, bo jak i kto mialby im to zorganizować. Mi i Jaśkowi nie trzeba było długo gadać. Zakupiliśmy sprzęt do grilowania, udka kurzęce, kiełbaski, kaszaneczki, ogóreczki, sałatę, napoje energetyzujące i na zapleczu hospicjum urządziliśmy wspaniałego /wg opinii pacjentów/ grilla. W tle grała z odtwarzacza "Kapela Jaśka spod lasa" oraz śpiewała nasza grupa rajdowa. Lekarz i pielęgniarki powiedziały, że w tak doskonałym nastroju Ci Panowie jeszcze nigdy nie byli. Opowieściom i wspólnym śmiechom nie było końca. "Chłopaki" tak się ożywili, że poprosili o zarezerwowanie miejsca na zimowy biwak na Grzybowej Górze. Obiecaliśmy im, że zorganizujemy namioty i spiworki. I przy zimowej watrze będziemy mogli nawet kielicha sobie golnąć. A choróbsko niech szlag trafi. Niesamowita satysfakcja i szczęście nas rozpierały, jak widzieliśmy iskry radości w oczach tych panów.
Kiedyś, jakiś wielki filozof powiedział, że człowiek jest wart tyle, ile robi i daje z siebie innym ludziom. I tą maksymę poddaję Wam wszystkim pod rozwagę i rozmyslanie.
OGÓLNOPOLSKI FESTIWAL RĘKODZIEŁA - 27-28.06.2015R.
Na Wzgórzu Zamkowym odbył się po raz kolejny OFR. Na stoiskach producenci eksponowali i sprzedawali swoje regionalne produkty. Od ubrań, galanterii damskiej pięknie zdobionej, przez różniste rękodzieło, aż po wyroby alkoholowe, trójniaki, nalewki, piwka znamienitego smaku i zapachu. Były walki zbrojnych na miecze, topory i halabardy, ludowe tańce dziewic i białogłów troszkę posuniętych /wiekowo/. Była też kuźnia, gdzie można było sobie wykuć podkowę szczęścia z własnym imeniem i przybić sobie do łba, tfu, do ściany nad łożem małżeńskim czy konkubenckim.
Delegacja Klubu Problem - Heniuś ze sponsorką Elżbietką - smakowała chałwę żurawinową, babeczki ziołowe z blekotem i ciasto drożdżowe z kruszonką. Do badań organoleptycznych zakupilismy ze środków własnych /nie klubowych, niestety!/ miód spadziowy i nektarowy wielokwiat z pasieki wędrownej mistrza Jana.
A już za trzy miesiące, klubowicze z PROBLEMU wyjadą w region produkcji tych wszystkich cymesów do Leszczyny na X Rajd Górników Miedzi 2-4.10.2015. Tylko dla samej degustacji napoju z pianką na dwa palce, wyrabianego przez regionalne browary, warto zarezerwować sobie miejsce w wesołym autobusie z napisem PROBLEM.
21/11.2015r. EVENT LEŚNY
W przedostatnią sobotę listopada odbył się wspaniały Event Leśny w Cuprum Arenie. Miał on charakter edukacyjno-promocyjny. Organizatorem było Nadleśnictwo Lubin przy udziale Nadleśnictw: Żmigród, Świeradów, Przemków, Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu z PTL Wrocław oraz Fundacji "Geosilesia" i Timber Sportu. Przez 5 godzin widzowie mogli podziwiać wspaniale, często bardzo realistycznie przygotowane stoiska leśne, żywe ptaki drapieżne, mistrzowskie przecinanie grubych bali drewnianych. Były liczne konkursy i zawody. Nagrody w głównym, wieloetapowym konkursie były naprawdę wypasione. Telewizor plazma 52", profesjonalny expres do kawy, maszyna wieloczynnościowa, zastępująca leniwą żonę w kuchni i wiele innych.
Były liczne wywiady z leśnikami, sokolnikami, drwalami, prezesami uczestniczących fundacji i towarzystw leśnych. Oczywiście nasz Klub w powiązaniu z Oddziałem PTTK "Zagłębie Miedziowe" zawsze stara się włączyć w działania dla dobra naszej społeczności. Zwłaszcza tej najmłodszej. Klubowiczka Elżbieta była pomocnicą pięknej sokolniczki i robiła za stop-bandę przeciw zbyt nachalnym zwiedzającym, chcącym pogłaskać i tak już mocno zestresowanego orła.
Crazy Henry, II-gi prezes Naszego Klubu, tym razem w roli Grzybogóra, przez 5 godzin szwendał się pomiędzy stoiskami, od czasu do czasu udzielając wywiadów. Bardzo sugestywnie i można powiedzieć, że prawie profesjonalnie deklamował swoje okolicznościowe rymowanki. Dla dziatwy była to wesoła maskotka i ciekawy leśny lud, z którym dziesiątki dzieciaków robiły sobie fotki.
A niesamowity strój, który sam sobie Grzybogór zaprojektował i uszył, oraz makijaż, wyzwalał w dzieciakach uczucie i radości i strachu. Niektóre maluchy w przerażeniu rwały w las.
Zwłaszcza, jak Grzxybogór zaczął naśladować różne odgłosy lasu, wycie, ryki, chrumkanie, sapanie i chrząkanie. Echo niosło ten jazgot aż pod strop Cuprum Areny, chłe, chłe.
Znany nam wszystkim, wchodzącym na Grzybową Górę pan Norbert Wende z Nadleśnictwa Lubin, prowadził wesołe konkursy ze wspaniałymi nagrodami.
Niespodziewanie, prosto z Zakopanego na event wpadł poeta tatrzański Jerzy Tenerowicz z małżonką. Wyraził opinię, że wygląd Grzybogóra zainspirował Go do napisania wiersza o tajemniczych i tajemnych stworach górskich, przewijających się zresztą od wieków w poezji i prozie podhalańskiej.
A na dworze cięto, rżnięto i rąbano polana. Drwal, chłopisko co się zowie, 40-centymetrową kłodę przerąbał w 8 sekund!!!
Drzazgi i wióry fruwały pod niebiosa, pot się lał strugami, a ten "rębał" zawzięcie. Miał imponującą parę w ramionach i niesamowitą siekierę m-ki *****tra la la la. Drwale nie zasponsorowali chociażby kromeczką chlebka ze smalcykiem, którym się sami obżerali, więc nie będzie tu darmowej reklamy.
A przecudnej urody młode dziewczę z leśnictwa, zademonstrowało kilka sygnałów myśliwskich. Ach, jak ona dmuchała w tego wygiętego roga bawolego. Ech, prawie jak Wojski z "Pana Tadeusza".
Na bis namiętnie i seksownie dmuchnęła w sygnałówkę.
I w ten sposób Klub Górski PROBLEM zapisał kolejny punkcik w księdze pracy dla....powiem bardzo pompatycznie...Narodu.
ps: Nadleśnictwo Lubin nie zapomniało o bidnym i wygłodniałym Grzybogórze. Dostał on bon na duuuże żarełko w Kejefsi, więc nie padł on /Grzybogór/ z wycieńczenia pomiędzy sosenkami i świerczkami zasadzonymi na evencie.