Menu główne:
2010
24.01.10r. - Grzegorz Lityński - „Bhutan - Królestwo wśród chmur”.
18.02.10r. - Dominik Bac - „W poszukiwaniu legendy - NORTH-WEST PASSAGE”.
25.02.10r. - Kasia i Andrzej Mazurkiewiczowie - „Wenezuela o smaku mango”.
18.03.10r. - Paweł Napierała - "Kaylantic czyli kajakiem po szczęście i samego siebie.
25.03.10r. - Marcin Królak - "El Chorro"
04.11.10r. - Marcin Robert Marek - "Meksyk - sladem pierzastego węża"
22.11.10r. - Marcin Socha - "Kaukaz po burzy"
06.12.10r. - Kazimierz Pichlak - "Buddyjskie królestwo Himalajów - Mustang"
"WENEZUELA O SMAKU MANGO" - kolejne spotkanie z "Mazurkami". Tego nie "trza" opisywać. Kasia tak sugestrywnie opisywala smak i zapach mango, że wszyscy widzowie dostali ślinotoku. Andrzej profesjonalnie "operował" obrazem i dźwiękiem.
"EL CHORRO" - to miejscowość położona w południowej części Hiszpanii, w andaluzyjskiej prowincji Malaga u wylotu wapiennego wąwozu Desfiladero de los Gaitanes. Dnem wąwozu przepływa rzeka Guadalhorce. Okolice wąwozu są jednym z najbardziej znanych regionów wspinaczkowych w Europie. Jak widać ze zdjęcia, sporty ekstremalne niosą ze sobą - niestety - też poważne zagrożenia. Pomimo kołnierza ortopedycznego prelekcja się odbyła. Obaj wspinacze są "lubiniakami".
2011
17.01.11r. - Anna Borecka-Pasek - "Górami przez Azję, autostopem do Chin" fot.po prawej
11.02.11r. - Wojciech Dąbrowski - "Pacyfik- wyspy najdalsze"
28.02.11r. - Emilia Tomkiewicz Sadownik i Grzegorz Sadownik - "70.000 km dookoła świata"
07.03.11r. - Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie - "Mongolia - w kraju Czynkis Chana"
16.10.11r. - Agnieszka i Sławomir Bieniek - "Kolumbia - w krainie kokainy z dziećmi".
23.10.11r. - Anna Borecka-Pasek - "Pakistan - ludzie jak Gasherbrumy".
27.11.11r. - Kazimierz Pichlak - "Dwa oblicza Kangczendzongi".
10.12.11r. - Piotr Pustelnik - "Zdobywca Korony Himalajów".
18.12.11r. - Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie - "Turcja Zachodnia - Na styku Europy i Azji".
Na foto poniżej; plakat spotkania i himalaiści z Klubu Górskiego PROBLEM w rozmowie z Piotrem Pustelnikiem -zdobywcą Korony Himalajów.
Wojciech Dąbrowski - 10 wypraw dookoła świata, Translatina, Transafrica i wiele, wiele innych plasują tego niesamowitego globtrotera w pierwszym rzędzie światowej czołówki. A jak opowiada? Klękajcie narody! Pan Wojtek mógłby nawet nie wyświetlać pokazu slajdów, to i tak wszyscy siedzieliby z rozdziawionymi japami. Po Jego książkę z dedykacją ustawiały się kolejki. Prowadzący spotkanie /czyli ja/ miał niemaly orzech do zgryzienia, aby pokazać na mapach chociażby te najważniejsze wyprawy Pana Wojtka.
foto powyżej:W krainie koki na łajbie przemytników z familią.
foto niżej - zmordowani mali podróznicy w czasie prelekcji.
Osobnym i szczególnym rozdzialem naszych "Spotkań" są Kasia i Andrzej Mazurkiewiczo-wie. Od wielu lat cieszą naszą lubińską społeczność wspaniałymi prezentacjami wypraw, oraz niesamowicie ciekawymi opowieściami. Niedoścignionym wzorcem prelegentki jest Kasia. To jest mistrzostwo świata, bo ta kobita może mówić "potokowo" przez 10 godzin, na chwilkę się nie zacinając, nie powtarzając, a zasób wiedzy pozwoliłby Jej zrobić "z marszu" doktorat z etnografii.
foto powyżej - plakaty ze spotkań o Turcji i Mongolii.
foto poniżej z lewej - Katarzyna nie tylko dobrze czuje się w lumpach trekkerskich, ale też ma wspaniałe kreacje letnie, w których wygląda jak prawdziwa DAMA na riwierze tureckiej.
foto poniżej z prawej - nieliczne momenty, szczęśliwy traf, przypadek-wypadek, kiedy Andrzej może się dorwać do mikrofonu i wtrącić swoje "trzy grosze" w tsunami słów Kasi. Kasia - jak widać - jest bardzo nieszczęśliwa bez "sitka", chłe, chłe.
2012
5.02.12r. - Wojciech Dąbrowski - "Wyspy Afryki"
11.03.12r. - Zbigniew Pawlak - "Wschód czy Zachód a nowa tożsamość - opowieści współczesne z Jedwabnego Szlaku".
1.04.12r. - Mariusz Jachimczuk - "Róg Afryki - etiopia, Erytrea, Somaliland".
2.12.12r. - Grzegorz Lityński - "Sri Lanka - proszę, pamiętaj o mnie".
9.12.12r. - Kasia i Andrzej Mazurkiewiczowie - "Powroty w Himalaje - Zanskar".
20.12.12r. - Sławomir Wąsik - "Oko w oko".
2013
20.01.13r. - Sławomir Bieniek - "Grenlandia - inna niż myślisz".
3.02.13r. - Grzegorz Lityński - "Filipiny - biczowania i ukrzyżowania. Misterium wielkanocnego"
10.02.13r. - A.Siejka, K.Siekierzyńska, E.Grewling - Przez Arktykę w różowych rękawiczkach"
3.03.13r. - Kasia i Andrzej Mazurkiewiczowie - "Od śniegów Kilimandżaro do plaż Zanzibaru".
17.03.13r. - Wojciech Dąbrowski - "Wyspa Robinsona Crusoe".
1.12.13r. - Michał Gontaszewski i Katarzyna Serafin - "Pieszo dookoła Bajkalu"
15.12.13r. - Małgorzata Maślejak - " Autostopem do Gruzji"
Zdjęcia Grzegorza Lityńskiego nie pozwalają przejść obojętnie. Zmuszają do refleksji, urzekaja swoim naturalizmem, uchwy-
ceniem tej właśnie chwili, są niesamowitym, często porażającym dowodem na piękno, dobro i jednoczesne zło tego świata.
"Mazurki" jak zawsze wspaniali. Tym razem poprowadzili naszą wirtualną wyprawę na szczyt Kilimandżaro, a po zejściu pozwolili odmoczyć odciski w Oceanie Indyjskim na plaży Zanzibaru.
Wojtek Dąbrowski zrealizował nasze chłopięce marzenia i pokazał tajemniczą, obrosłą legendami Wyspę Robinsona Crusoe.Wyspy to jedna z pasji Pana Wojtka. Chyba tylko jeszcze nie był na wyspach Bergamutach, chłe, chłe.
2014
19.01.14r, - Grzegorz Lityński - "Śladami polskich odkrywców - Syberia"
16.02.14r. - Wojciech Dąbrowski - " Chi Chi - Ha ha - wyspy roześmiane"
09.03.14r. - Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie - Himathal Pradesh - na styku kultur"
23,03.14r. - Tomasz Nasiółkowski - "Zwykłe i niezwykłe zjawiska w Karkonoszach"
Grzegorz Lityński zaszczycił nas po raz kolejny swoją prelekcją "Śladami polskich odkrywców - Syberia". Interesująco i dowcipnie opowiadał o swojej wyprawie, która została zorganizowana pod patronatem Narodowego Centrum Kultury w 150-tą rocznicę Powstania Styczniowego. Prelekcję uświetnialy dziesiątki wspanialych zdjęć z dalekiej Syberii. Dwie godziny spotkania mignęły jakby to był kwadrans. Juz czekamy na następne. Powyżej - pełna sala. Poniżej - autor w holu CK.Muza.
Spotkania z Wojtkiem Dąbrowskim są zawsze na 100% pewne, pod względem frapujacego tematu, wspaniałych fotografii, oraz wyjątkowo zachwycającej narracji, prowadzonej tubalnym basem. Tym razem Wojtek wyszperał maleńkie wysepki japońskie pod śmiesznie brzmiącymi dla Polakow nazwami. Chichi i Haha. I kto mógłby przypuszczać, że o takich, prawie bezludnych wysepkach można tak ciekawie rozprawiać. A w ubiegłym roku już 11 raz samotnie okrążył Ziemię.
Cóż tu można nowego powiedzieć o Kasi i Andrzeju Mazurkiewiczach? Nawet przez te ostatnie lata nic się nie postarzeli, pomimo tylu forsownych trekkingów w ukochane przez siebie regiony himalajskie. Ich prezentacje oprócz czysto trekkingowych wiadomości niosą potężną dawkę wiedzy etnograficznej. Mazurki /chyba wybaczą mi to potoczne Ich określanie/ nie poprzestają na podziwianiu i rejestracji urzekających widoków, ale zagłębiają się w różnorodności kultury ludów tam żyjących. Fascynujące i piękne są także portrety dzieci, dorosłych i starców.
Poniżej z lewej: mamy już stałą, od wielu lat publiczność, która nie tylko niecierpliwi się i pyta o kolejne spotkania, ale też są wśród nich zbieracze plakatów i albumów lub książek, oczywiście z autografem lub dedykacją imienną.
Poniżej z prawej: Kasia "nawija". Andrzej dogląda i "operuje" sprzętem. Nieraz mamy problemy techniczne, ale przez nas nie zawinione. W tym przypadku ponad pół godziny musieliśmy z Jaśkiem zabawiać publikę różnistymi anegdotkami. Nikt nie zauważył opóźnienia. A prezentacja kultur regionu Indii himalajskich, ubogacona orientalną muzyką, przeniosła nas na dwie godziny w świat baśniowy, chociaż jak najbardziej rzeczywisty, realny.
Tomasz Nasiółkowski wspaniale opowiadał o Karabachu, gdzie zawieje dziejowe uczyniły tyle zła i tragedii w tym urokliwym zakątku Kaukazu. Zdjęcia wyludnionych, zrujnowanych miast i szkieletów budynków ziejących pustymi otworami okien, robiły wstrząsające wrażenie. Podobnie jak Czernobyl, miasto widmo. A wokoło śpiewaly ptaszki, kwitly kwiatki, po zboczach gór ślizgały się chmurki.
Jak na wczesną porę niedzielną /11:30/, nadspodziewanie przybyło aż 85 widzów. Na zakończenie spotkania mieliśmy małą, ale jakże ważną uroczystość, o czym informujemy na stronie głównej.
Poniżej: pytań było wiele.
widownia zafascynowana obrazem i wstrząsającą relacją Tomasza, który tam był, wszystko widział i o tym nam opowiedział.
No i wreszcie nadeszło spotkanie z naszym wspaniałym Kolegą Sławkiem Bieńkiem. Podróżnikiem, alpinistą, żeglarzem i maratończykiem, czyli biegaczem różnego typu długich dystansów. Jako pilot - przewodnik wyprawy, Sławek zabrał nas na wspaniały, ośmiodniowy rafting Wielkim Kanionem Kolorado. Przepłynęliśmy wirtualnie ok. 450km, biwakowaliśmy pod gołym niebem, smażyliśmy się w ponad 53-stopniowym żarze. No i podziwialiśmy wspaniały, siódmy cud natury. Poza tym obejrzeliśmy Las Vegas, byliśmy w kasynie, gdzie jedna z uczestniczek teamu Sławka wygrała 400 dolców, obstawiając za 20$. Koszt takiej wyprawy wynosił ok.14.700 zł. Bez degustacji napojów wyskokowych. A piwo amerykańskie jest do d***. "Byle" polski Harnaś czy Piast bije tego jankesa na głowę. I nasze browarki mają naturalne składniki. Chmiel z polskich plantacji, słód jęczmienny z jęczmienia nie modyfikowanego genetycznie. A juesej? Chemia, chemia i chemia.
Na prezentacji w Muzie, Sławkowi towarzyszyła 9-osobowa grupa raftingowców, którzy przeżyli tylko dzięki profesjonalnej opiece pilota-przewodnika.
Wśród nich były trzy panie, którym należałoby bić brawo, za zdecydowanie się na taki koszmar.
Prawdopodobnie na tym spotkaniu został ustanowiony nowy rekord frekwencji. Na spotkanie ze Sławkiem przybyło 127 /słownie; sto dwadzieścia siedem/ osób.
Tak to ludziska pragną raftingu i wielkiego Kanionu Kolorado! Pytaniom nie było końca. W "nagrodę" za przybycie, prawie każdy z widowni otrzymał mapę szlaków pieszych i rowerowych okolic. Lubina. Wśród widzów było 11 członków Naszego Klubu.
Po dalekich i egzotycznych wyprawach należałoby zasmakować w ojczystej przyrodzie, swojskich klimatach, spotkać się z bardzo ciekawymi ludźmi, od dziada pradziada zasiedlającymi nasze ziemie. Michał Gontaszewski zaprosił nas na wędrówkę dookoła Polski. Chociaż wiele szlaków przebyłem wielokrotnie, to pięciomiesięczna marszruta Michała zaimponowała mi bardzo. Michał jest dobrym prelegentem, ciekawie i dowcipnie przedstawia swoje przygody i obserwacje. Wnikliwie analizuje ludzkie typy. Jest wrażliwy na ludzkie cierpienia, niedostatki, całym swym jestestwem chłonie kontakty z ludźmi prostymi, ale jakże szczerymi i gościnnymi. Łzy w oczach się kręcą, jak widzi się wiele osób starszych, którzy chętnie dzielą się przysłowiową, ostatnią kromką chleba z obcym przybyszem. To jest wspaniałe, że jest jeszcze wielu wśród młodych Polaków /Michał ma 33 lata/, którzy przedkładają spotkania i bezpośrednie konhtakty nad blichtr i bywanie u "kasiornych" nowobogackich. To jest cała mądrość życiowa. Bo cóż warta jest gościna u bardzo zamożnego krezusa, którym kieruje tylko kaprys urozmaicenia sobie wieczoru spotkaniem dziwoląga, wędrującego pieszo po bezdrożach. A ci prości, prostolinijni, biedni ludzie na rubieżach Polski, są po stokroć wartościowszymi od tych, wożącymi się audicami i żrącymi kawior i chomary w Mariocie.
Powyżej: Michał Gontaszewski i siedząca w pierwszym rzędzie Jego partnerka wyprawowa - Kasia Serafin w stanie błogosławionym. Z tego wniosek prosty, że wspólne podróże kształcą i bardzo zbliżają. Bardzo! Niedługo powitamy na świecie owoc miłości tych dwojga wspaniałych trekkerów z Lubina.
Poniżej: 84 osoby na widowni i dwa dzidziusie, to wynik bardzo dobry, jak na zimowe południe niedzielne. Na sali naliczono 14 klubowiczów.
Spotkanie z jednym z trzech wspanialych podróżników było fascynujące. Nie tylko ze względu na poruszony temat, którym była największa na świecie ucieczka z obozu na Sybirze siedmiu więźniów pod przewodnictwem Polaka, ale także na wspaniały materiał fotograficzny i doskonałość prelegenta, którym był Bartosz Malinowski. Trzech młodych łodzian podjęło się niesamowitego wyzwania. Powtórzyli oni trasę uciekinierów z łagru pod Jakuckiem do Kalkuty w Indiach. Przez sześć miesięcy wyprawa LONG WALK, czyli DŁUGI MARSZ, pokonała ponad 8000 km przemierzając całą Azję z północy na południe. Żeby nie idea, cel który wyzwalał w nich adrenalinę, przerwali by swoją wyprawę w połowie drogi ze względu na katorżnicze warunki wyprawy. Wodą, konno, pieszo i na rowerach zmierzyć się musieli z wieloma potężnymi przeciwnościami tak pogodowymi, jak i terenowymi na Syberii, w Mongolii, na pustyni Gobi, w Chinach, Tybecie, Himalajach i Indiach. Na swojej trasie spotykali wielu wspaniałych Ludzi przez duże "L", którzy klepiąc przysłowiową skrajną bidę, dzielili się z wędrowcami z Polski wszystkim. I byli szczerzy szczerością u nas nie spotykaną. I te przeżycia są największą nagrodą, największym kapitałem jaki zdobyli Tomasz Grzywaczewski, Bartosz Malinowski i Filip Drożdż. Żadne filmy podróżnicze w TV nie dadzą tyle, co spotkanie "na żywo" z uczestnikiem niesamowitych wypraw. Mamy nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś z tymi wspaniałymi podróżnikami.
Sala była pełna. W to niedzielne południe na nasze "Spotkanie..." przybyło 113 osób, głodnych niesamowitych wypraw. Chociaż wirtualnych, ale jednak dających moc wrażeń, pobudzających do głębszych refleksji i pozwalających na bezpośredni kontakt z nietuzinkowymi ludźmi, jakim jest niewątpliwie Bartosz Malinowski. Bartoszu! Jesteś cool!!!
2015
11.01.15 - Wojciech Dąbrowski - "Delta Amazonki - Na brazylijskie Wyspy Szczęśliwości"
Przeżyliśmy wspaniałą wyprawę deltą Amazonki i zobaczyliśmy brazylijskie wysepki na Atlantyku. Niesamowite wysepki, na które nigdy chyba nie dotarł żaden Polski eksplorator. Zachwycające skałki, plaże ze złocistym piaskiem, dżungla wlewająca się całą swoją zielonością do oceanu. Bajkowa flora, błękity oceanu i nieba zlewające się w jeden wspaniały widnokrąg, urzekały swoim czarem i pozwalały zapomnieć chociaż na kilka chwil o szarzyźnie za murami C.K.Muzy.
Zawsze na spotkanie z Panem Wojtkiem przychodzą tłumy. Pomimo wczesnej pory /niedziela, godz.11:00/ i niesprzyjających warunków atmosferycznych, stali widzowie dopisali i wypełnili salę kinową po brzegi. Poślizg 20-minutowy, nie zawiniony przez nas wspaniala widownia wybaczyła nam oklaskami.
Z tym Wojtkiem to coś musi być nie tak. Ledwie zdążył na Wigilię 2014, bo był na Karaibach. A zaraz po naszym spotkaniu wylatuje na swoją 12 wyprawę dookoła świata!!! Na kilka miesięcy...
Po co takiemu mieszkanie? Chyba tylko jako miejsce przepakowania plecaka i dokonania przepierki lumpów z poprzedniego smoluchowania po dżunglach, błotach i zasmarowanych pokładach kuterków rybackich. Jasiek - Pan Prezes Problemu /foto niżej/ szukał na swoim wypasionym smartfonie Wysp Szczęśliwości, ale nie znalazł, ku uciesze Pana Wojtka. Takie to maleńkie wysepki.
Pan Wojtek przywiózł tylko 10 swoich książek z II-go wydania. Publika je dosłownie rozszarpała, chociaż kosztowaly 49zł. Ale ten, kto nie trzymał w ręku tej wspaniale i nadzwyczaj starannie wydrukowanej książki, nie zrozumie, że rzadko zdarza się taka książka podróżnicza, którą czyta się jednym tchem.... no, może dwoma. I jeszcze do tego dedykacja autora. Cymelium.
A Wyspy Szczęśliwości niech zostaną w swoim dziewiczym majestacie i pięknie samotności. Bez wycieczkowców, lądowisk helikopterów i wyjących megafonów na plażach z muzyką latino.
Zasypiam dzisiaj z obrazami tych baśniowych wysepek..... wielkie dzięki Panie Wojtku.
Foto wysp - Wojciech Dąbrowski. Foto ze spotkania - admin.
1.02.2015r. W ramach Spotkań projekcja dokumentalnego filmu w reżyserii Pawła Wysoczańskiego "JUREK" o Jerzym Kukuczce.
Na ten wspaniały dokument o niezwykłym, chociaż jakże krótkim życiu Jurka Kukuczki, przybył komplet widzów, miłośników naszych spotkań.
Z zapartym tchem przez 80 minut śledziliśmy i słuchaliśmy wspomnień samego Jurka jak i Jego rodziny, przyjaciół i wielkich świata himalaizmu. Niby chaotyczne połączenie różnych zdarzeń, pokazanie ich w różnych formatach i jakościach technicznych, spowodowanych różnymi źródłami materiału filmowego i fotograficznego, ale niezauważalne przez temat filmu, niepospolitą osobę Jurka i niesamowitość wydarzeń w Jego życiu. Dla mnie, jako dość wnikliwego i wrażliwego obserwatora zachowań tłumu, było niespotykane zachowanie widowni. Po ostatnich kadrach filmu, zniknięciu napisu KONIEC i rozświetleniu sali, jeszcze przez kilka sekund cała widownia siedziała jak zamurowana. Zawsze jest tak, że jeszcze przed ukazaniem się napisu kończącego film, połowa sali galopuje po schodach do szatni. A tu... dopiero po upływie kilku sekund wszyscy powoli wstali i spokojnie, w zamyśleniu zaczęli opuszczać kino. To było niesamowite. Jak potężną indywidualnością był Jurek Kukuczka i jak wspaniale został o nim film zrealizowany.
15.02.2015. - MANASLU - GÓRA DUCHA"
Prezentację wyprawy na Manaslu przedstawił Marcin Królak. Poza nim w spotkaniu wzięli także udział inni uczestnicy tytułowej wyprawy: Szymon Mańko z Lubina, Kszysztof Stasiak z Rudnej, Romuald Palma z Kotlina i Sławomir Witt z Poznania.
Na sali wśród widzów zauważyć się dało kilku członków naszego Klubu. Przybyła także sama Pani dyrektor Muzy z rodzicami. Oceniając prezentację, można bez żadnych sugestii powiedzieć, że była wspaniała. Niesamowicie piękne zdjęcia samego masywu góry, pokrytego lodowcami i śniegiem, szlaku wijącego się wśród skał, wodospadów i strumieni oraz portrety ludzi, tworzyły wspaniały obraz tamtego rejonu Himalajów. Rzadkością występujacą w prezentacjach multimedialnych była stała obecność podkładu muzycznego w tle. Nie było zwyczajnego przejścia sladu w slajd, odbywającego się w ciszy przerywanej komentarzem lektora. Przeważnie wyświetlane są zdjęcia "na sucho" z komentarzem prezentera i potem, ewentualnie, seria fotek z dźwiękiem.Tutaj cały czas obraz żył razem z fenomenalnie dobranym dźwiękiem. Ten ogrom góry czuło się wzrokiem i słuchem. I w tym miejscu należy się pochwała realizatorom prezentacji. Sam robię prezentacje MM, więc troszkę inaczej odbieram oglądane pokazy, smakując wszelkimi zmysłami takie kompletne misteria górskie.
Na spotkanie przybyło 109 osób. Wśród nich zauważyłem znanych mi osobiście wspaniałych rodziców Szymona Mańko. Ojciec Roman, szybownik, były mistrz Polski i 5 vicemistrz świata w akrobacjach i walkach powietrznych modeli sterowanych radiowo. Zaszczepił w synu miłość do gór i chmur. Ojciec lata pod chmurami, a syn wspina się ponad obłoki w poszukiwaniu swojego ego, w dążeniu do przeżycia czegoś niesamowitego. Bo niesamowitą i nietuzinkową sprawą jest wspinaczka na najwyższe góry świata, w krainę śniegów, lodu i mroźnego, huraganowego wiatru. Gdzie płuca dygocą konwulsyjnie w poszukiwaniu tlenu, a mózg często dostarcza nierealnych zwidów. Wszystko przemarza i odmawia posłuszeństwa.To także wielka próba współpracy, współdziałania teamu pracującego na sukces w tych ekstremalnie morderczych warunkach. A śmierć czycha na każdym kroku, z każdym krokiem. Zdradzieckie szczeliny lodowe, lawiny, odmrożenia, wycieńczenie z braku tlenu i skrajnego zmęczenia, odpadnięcie od ściany, to tylko niektóre z zagrożeń.
Wielkie zainteresowanie wzbudził sprzęt alpinistyczny. Kombinezon, raki, haki, czekany, buty, gogle, kuchenka, żarełko liofilizowane i inne szpeje. Marcin chciał dla prezentacji i degustacji ugotować czy usamażyć schabowego panierowanego w proszku, ale przepisy BHP nie pozwalają na wzniecanie otwartego ognia w Muzie. Sam byłem ciekaw, jak smakuje schaboszczak z proszku, w dodatku ładnie panierowany, smażony na smalcyku także w proszku, chłe, chłe.
Jako malkontent i facet upierdliwy, muszę wrzucić do tego ogródka ochów i achów ziarenko gorzkiego pieprzu. Drogi Marcinie /Królak/. Bardzo brakowało mi w tym całym "bałaganie", jaki rozlożyłeś na scenie, jednej małej, ale za to długiej rzeczy. LINY!!! Czy wyobrażasz sobie, jak widzowie podzieleni na dwie grupy z radością rozciągaliby linę? Tą linę, która asekuruje, ale i na której wisi życie ludzkie. Często nie jedno. Proszę Marcinie wziąść tą moją życzliwą uwagę-propozycję do rozważenia w przyszłych prezentaqcjach. O.K? O.K! Thank you.
foto i text: admin
15.03.2015r. - "KASZMIR - W POSZUKIWANIU HIMALAJSKIEGO RAJU" - Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie.
No i doczekaliśmy się wreszcie wizyty naszych wspaniałych podróżników Kasi i Andrzeja Mazurkiewiczów. Tym razem przywieźli nam bardzo ciekawą prezentację o Kaszmirze, który mógłby być rajem, gdyby nie targające go w nie tak dawnej przeszłości krwawe walki. No i obecni wszędzie żołnierze z kałachami, też nie bardzo pasowali do rajskich ogrodów, pływających romantycznych hotelików i cudownych pól kwitnących krokusów.
Na prelekcję przybyło 128 osób, w tym, po raz pierwszy, osoba duchowna. Jak zawsze obecni byli nieodrodni synowie i córy naszego Klubu. Kacper przyszedł z żonką i maleńką, roczną córeczką, która wytrzymała całe 2 godziny prezentacji i była Kaszmirem zachwycona.
Kasia to jest rekord świata w dziedzinie prezentacji swoich trekkingów. Zawsze imponuje niesamowitą pamięcią i szybkością formułowania myśli. Tyle obcych nazw miejsc i rzeczy do zapamiętania dla zwykłego śmiertelnika, to by "się w pale nie mieściło". A Kasia wszystko wie, zna i pamięta. A sam Srinagar, z którego Mazurki startowały na wyprawę po Kaszmirze i Jezioro Dal, oraz kolorowe, egzotyczne, przepełnione rozmaitym kwieciem ogrody, zabytkowe domostwa drewniane robią wrażenie. Ludzie, zwłaszcza dzieci i młodzież są naprawdę uroczy. Horyzont tego raju zamykają majestatyczne, ośnieżone himalajskie szczyty i jęzory lodowców z nich spływające. Po prelekcji Kasia i Andrzej zostali zarzuceni dziesiątkami pytań, co świadczyło o aktywnym odbiorze i przeżywaniu prezentacji przez widownię.
29.03.2015 - Agnieszka i Beata Żelwetro - "Semana Santa w Andaluzjii, czyli o procesjach, saetas, słońcu i tradycjach wielkiego tygodnia"
Zgodnie z tradycją, a także brakiem systematycznego zasilania naszych "Spotkań..." w środki finansowe, pozwalajace na całoroczną organizację imrez, oglaszamy przerwę wiosenno - letnią, trwającą okolo pół roku. Spotkamy się /mamy taką nadzieję/ na jesieni. Nasi podróżnicy-prelegenci w tym czasie udadzą się na dalekie, egzotyczne wojaże, skąd przywiozą materialy do nowych prezentacji. Szanowni miłośnicy "Spotkań z ludźmi gór" wyjadą na wczasy, majówki lub do sanatoriów w celu podreperowania swoich sił witalnych.